22 lis Open Bus – najłatwiejszy sposób na podróżowanie po Wietnamie
-Tejk o ju siu – powtórzył zniecierpliwiony kierowca autobusu, a kiedy zdezorientowana przystanęłam, próbując wyłuskać znane angielskie słowa spod wietnamskiego akcentu, potrząsnął mi przed oczami foliową torebką i wskazał palcem na moje buty. – Its a bed – dodał, kręcąc z niesmakiem głową nad moim brakiem obycia.
I rzeczywiście – nawet przejście w autobusie było wyłożone obciągniętym skajem gąbkowym materacem, a kto widział, żeby na łóżko wchodzić w butach : )
Jeśli kiedykolwiek przymierzaliście się do podróży po Wietnamie, na pewno o nich słyszeliście. Autobusy przemierzające Wietnam z południa na północ i odwrotnie, są jednym z najpopularniejszych środków transportu wśród turystów, chociaż bardzo często korzystają z nich także Wietnamczycy. I trudno się dziwić, bo jest to opcja przystępna cenowo i bardzo wygodna. W sieci jest sporo informacji o Open Busach, ale wiele osób pytało nas o szczegóły, zasady, rozkład jazdy itd. W związku z tym przygotowaliśmy instrukcję obsługi Open Busa w 4 prostych krokach:
1.Gdzie kupić bilet? Jest kilka firm, które obsługują Open Busy. My zdecydowaliśmy się skorzystać z biura Sinh Tourist (Sinh Cafe) – najbardziej renomowanego wietnamskiego biura podróży, które, jak wszystko, co markowe w Wietnamie doczekał się setek swoich falsyfikatów – agencji, które bez wstydu wykorzystują popularną nazwę. Listę adresów biur „prawdziwego” Sinh Tourist znajdziecie tutaj. Bilety na Open Busa kupicie w niżej wymienionych:
SAIGON: 246 – 248 De Tham St., District 1, Ho Chi Minh City
HUE: 37 Nguyen Thai Hoc St., Phu Hoi Ward, Hue City
HANOI: 52 Luong Ngoc Quyen St., Hoan Kiem District, Ha Noi City
2.Jak to działa? Zasada jest prosta – kupuje się bilet (w formie książeczki, z zaznaczonymi przystankami) na określony odcinek drogi i wybiera się miejscowości , w których chce się zatrzymać. Autobusy jeżdżą codziennie. Bilet ważny jest przez miesiąc, a jego cena zależy od długości trasy i ilości planowanych przystanków. My kupiliśmy bilet z Hanoi do Sajgonu, z przystankami w Hue, Hoi An, Nha Trang i Mui Ne. W każdej z tych miejscowości zatrzymywaliśmy się na kilka dni, a kiedy chcieliśmy ruszać dalej, dzień wcześniej, w lokalnym biurze Sinh Tourist bukowaliśmy miejsce w autobusie. Po rozkład autobusów, pomocny w planowaniu podróży, kliknijcie tutaj. Wsiada i wysiada się zazwyczaj na przystankach, przy których znajdują się agencje, gdzie można kupić bilet albo zrobić rezerwację, ale zdarzyło się też, że autobus podjechał po nas pod hotel, a w Hanoi zjawiła się (bezpłatna) taksówka, która zawiozła nas na miejsce startu. Dodamy jeszcze, że cały ten system jest naprawdę elastyczny – jeśli okaże się, że w czasie podróży będziecie chcieli coś zmienić – po prostu zapytajcie w biurze. My np., ostatni odcinek z Mui Ne do Sajgonu przejechaliśmy autobusem zupełnie innej firmy, bo chcieliśmy jechać nocą, żeby nie tracić dnia.
3.Ile to kosztuje? Za bilet na wybraną przez nas trasę zapłaciliśmy po 60 $. Naszym zdaniem to bardzo przyzwoita cena za 1845 km, chociaż… – można się targować, czego nie zrobiliśmy, w mylnym przekonaniu, że w tego typu przedsiębiorstwie ceny są stałe ; ) Uczcie się na naszych błędach : )
4.Jak się jedzie? Dla nas – super. Większość autobusów to sleepery, w których zamiast siedzeń znajdują się całkiem wygodne leżanki oraz koce. Co prawda, leżanki nie do końca odpowiadają rozmiarom standardowego Europejczyka płci męskiej, ale helou, jesteśmy w Azji! Małe jest piękne : ) Bez problemu można sprawdzić maila, popracować, albo wrzucić okolicznościową fotę na FB ; ), bo w każdym autobusie hula Wi-Fi. Aha, jeśli jedziecie sami albo we dwójkę, nie dajcie się namówić na potrójne miejsce na tyłach – niby jest wygodniejsze niż pojedyncza leżanka, ale za to przy kiblu i prawie na pewno Wam kogoś dokwaterują, co, zwłaszcza na nocnych trasach, dla wszystkich może okazać się niekomfortowe. Jeśli ktoś cierpi na chorobę lokomocyjną, najlepszym wyborem są miejsca w środku/z przodu i na dole – na górnych kojach, zwłaszcza z tyłu, trochę buja ; )
Autobusy są punktualne z tolerancją powiedzmy do godziny ; ) Po drodze, w czasie przerw na siku i kawę, można podziwiać np. takie widoki:
Jacek Sobieski
Posted at 00:32h, 14 wrześniaHej, mam pytanie: a czy próbowaliście podróżować po Wietnamie właśnie czym innym niż Open Bus? Zwykłymi lokalnymi autobusami? Czy sprzedawali wam normalne bilety? Pytam, bo sam odniosłem w Wietnamie wrażenie, że to jest system-pułapka, zwodniczo łatwy i przez to ściśle kanalizujący ruch turystów i właściwie go uniemożliwiający w innych częściach kraju niż ta szosa północ-południe, system mocno oddzielający turystów od lokalesów i ograniczający ich ruchy, jak wszystko, co zbyt łatwe w porównaniu z normalnym życiem…
Państwo na walizkach
Posted at 09:44h, 14 wrześniaCześć Jacek : ) Ze zwykłej publicznej komunikacji korzystaliśmy tylko w miastach, a przemieszczając się po kraju wybraliśmy Open Busa, bo ta opcja, przy ograniczonym czasie, jakim dysponowaliśmy, była dla nas najwygodniejsza. Nie jestem pewna, czy za tym systemem stoi jakaś myśl polityczna, żeby trzymać turystów z daleka od tego, czego nie powinni zobaczyć, ale wykluczyć tego na stówę też nie mogę, bo to wciąż państwo komunistyczne, z różnymi tego konsekwencjami. Stawiam jednak bardziej na to, że to po prostu skuteczny koncept biznesowy – Wietnamczycy są bardzo przedsiębiorczy, więc szybko zorientowali się, co jest dla turystów atrakcyjne i zręcznie im to oferują. Pewnie, że takie ograniczenie się do ściśle turystycznego szlaku, daje właśnie ograniczony obraz, ale spokojnie można to ominąć. Wiele osób podróżuje po Wietnamie stopem, rowerem albo motorem i same sobie wybierają ścieżki. Taki też zresztą mamy plan na nasz kolejny raz w Wietnamie ; )
Jacek Sobieski
Posted at 20:40h, 05 październikaDzięki za odpowiedź. Ja niestety miałem wrażenie, że to idea wykraczająca poza biznes, bo na zwykłych dworcach autobusowych, gdzie bilety są za grosze i autobusy jadą w głąb kraju do różnych dziur, NIGDY nie udało mi się kupić biletu. Zawsze strasznie kręcili, udawali że nie rozumieją, gdzie chcę jechać i o co mi chodzi, chociaż naprawdę usilnie tłumaczyłem włącznie z pokazywaniem na mapach albo twierdzili że nie ma miejsc. I nachalnie sugerowali jazdę open busem, co już uważam za grubymi nićmi szyte. Bardzo mnie to zniechęciło do Wietnamu ale oczywiście aż nie tak, żeby jeszcze nie powalczyć. Tylko szczególnie mocno obiecałem sobie, że następnym razem przełamię ten system, bo jestem przekorny i właśnie zawsze interesują mnie różne zadupia i dziury, gdzie nikt nie spodziewa się przybysza 🙂
Państwo na walizkach
Posted at 18:25h, 12 październikaLubimy takie podejście : ) Powodzenia w przechytrzaniu systemu!
Państwo na walizkach
Posted at 09:47h, 14 wrześniaHej, odpowiedzieliśmy pod wpisem o Open Busie : )