Uwaga(1)

30 mar Grillowany kurczak po tajsku

Z przenoszeniem do domu smaków zapamiętanych z podróży bywa różnie – czasami się udaje i wtedy trudno o lepszy sposób na odświeżanie wakacyjnych wspomnień, ale często bywa tak, że to, czym objadaliśmy się do wypęku w ulubionej ulicznej knajpce, w naszej własnej kuchni jakoś już nie zachwyca. Ten przepis należy do tej pierwszej kategorii, a zupełnie szczerze i nieskromnie to prawdziwa petarda!

Jest to nasza, a właściwie Wojtkowa wersja kurczaka, jakiego jedliśmy w Mama`s Chicken – plażowej knajpce na Ton Sai – dopiero później okazało się, że to całkiem słynna miejscówka i są tacy, którzy uważają, że ich kurczak jest najlepszy we wszechświecie. Teraz będziecie mogli ocenić to sami, bo wykonanie Wojtka jest bardzo bliskie oryginału.

Lista składników jest dosyć długa i może nie wszystkie macie w swoich kuchniach, ale bez problemów można dostać je w delikatesach, albo większych sklepach i świetnie się przechowują, więc starczą Wam na długo.

Będziecie potrzebować:

  • 4 udka lub ćwiartki kurczaka (albo trochę więcej „pałek”)
  • 3 łyżki jasnego sosu sojowego
  • 1 łyżka sosu ostrygowego
  • 3 łyżki sosu rybnego
  • 1 łyżka kurkumy
  • łyżeczka czarnego pieprzu (w ziarnach)
  • 3 łyżki oleju
  • 2 łyżki soku z limonki lub cytryny
  • łyżeczka cukru
  • 3 liście limonki kaffir
  • 3 łyżki słodkiego sosu chili do kurczaka
  • łyżeczka ziaren kolendry
  • kilka korzonków świeżej kolendry
  • 3-4 ząbki czosnku
  • kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka (obrać i zachować skórki)
  • 0.5 – 1 świeża papryczka chili ( z pestkami, jeśli nie boicie się ostrego jedzenia)

 

Powyższy skład jest dosyć bizantyjski, co dobrze odzwierciedla bogatą osobowość Wojtka 😜 i w dodatku ulega zmianom w zależności od nastroju i aktualnej zawartości lodówki – czasami dodajemy  jeszcze kilka łyżek mleka kokosowego, albo kawałek trawy cytrynowej, albo jedno i drugie, bo dlaczego nie.

Kurczaka zalać wodą z odrobiną soli i skórką z imbiru i gotować na wolnym ogniu przez około 30 minut. W tym czasie przygotować marynatę – czyli wszystkie pozostałe składniki rozetrzeć w moździerzu (wersja dla gorliwych) albo rozetrzeć tylko pieprz i ziarna kolendry, a potem z całą resztą wrzucić do blendera.

Ugotowanego kurczaka wyjąć z wywaru, wystudzić, zalać marynatą i wstawić do lodówki na kilka godzin, może być na noc. Ptak powinien opuścić lodówkę na jakąś godzinę przed pieczeniem – najlepiej rzecz jasna na grillu, ale jeśli będziecie go przyrządzać w piekarniku, rozgrzejcie go do około 180 stopni i pieczcie kurczaka aż będzie zrumieniony i chrupiący. Podawać ze słodkim sosem chili (tym samym, co w marynacie) i zimnym piwem – bez dwóch zdań, polskie będzie lepsze niż tajskie!

P.S. I broń Boże, nie wylewajcie wywaru! Z kilkoma krewetkami, solidną łychą pasty tom yam i garścią zieleniny będzie świetną rozgrzewającą zupą na kolację. My lubimy do niej dodać nieco chili i czosnku zamarynowanych w occie ryżowym, a na większy głód też trochę makaronu ryżowego.

P.S. 1 Kurczak niestety zawsze znikał, zanim zdążyliśmy go sfotografować – zdjęcie na górze postu pochodzi z serwisu Pixabay.

 

Podobał Ci się ten tekst, znalazłeś w nim przydatne informacje? Daj nam lajka i podziel się ze znajomymi – będzie nam bardzo miło! Chcesz o coś zapytać, pogadać, albo napisać, że pięknie wyglądamy na zdjęciach 😜? Czekamy w komentarzach!

 

 

No Comments

Post A Comment