13 lip 12 zdjęć znad jeziora Tonle Sap i jedno, którego nie zrobiliśmy.
W czasie naszego króciutkiego wypadu do Kambodży znaleźliśmy chwilę, żeby pojechać nad jezioro Tonle Sap. Wybraliśmy się do Kompong Phluk, osady domów na palach.
Z tuk-tuka przesiedliśmy się do łodzi, żeby z bliska przyjrzeć się jak wygląda życie w pływającej wiosce – mijaliśmy czółna wiozące ludzi na codzienne zakupy, rybaków przy pracy i trochę przypadkiem zaglądaliśmy ludziom do garnków, bo konstrukcja miejscowych domów nie zostawia zbyt wiele miejsca na prywatność.
Najciekawsze było dla nas jednak to, co zobaczyliśmy po wyjściu ląd. Ciągnęła za nami gromadka ciekawskich dzieciaków, które zaśmiewały się do rozpuku z naszego zainteresowania suszącymi się na drodze krewetkami, ale wszystkie czmychnęły zawstydzone, kiedy się do nich odezwaliśmy. Trafiliśmy do pagody, na której ścianie wymalowana była zdaje się lokalna wersja Sądu Ostacznego, bo przedstawiała przerażonych nagich ludzi poddawanych wymyślnym torturom, przez złośliwie uśmiechające się demony. Najwyraźniej religijna wyobraźnia, bez względu na wyznanie, wędruje tymi samymi ścieżkami ; )
Mieliśmy już wracać na łódź, kiedy zobaczyliśmy młodą dziewczynę w tradycyjnym stroju. Trudno było nie zwrócić na nią uwagi, bo w tym blisko 40 stopniowym upale ona jedna opatulona była od stóp do głów w grubą kolorową wełnę. Szła środkiem zapylonej drogi i wyglądała jak żywy kadr z National Geografic. Spojrzeliśmy na siebie i bez słów wiedzieliśmy, ze gdybyśmy mogli zrobić jej zdjęcie, to byłoby właśnie to jedyne, które czasem warto przywieźć z całej podróży. Ale wtedy właśnie podeszła bliżej i zobaczyliśmy, że ma kompletnie nieprzytomne oczy, a w zawiniątku na piersi trzyma dziecko, które wygląda jakby dopiero przed chwilą przyszło na świat. Nie mieliśmy serca nawet wyciągać aparatu – fotografowanie jej w tamtej chwili byłoby po prostu nieprzyzwoite. Byliśmy tylko dwójką obcych, która na moment trafiła do jej świata, akurat wtedy, kiedy była najbardziej bezbronna.
Wróciliśmy więc do domu bez zdjęcia, ale za to z jej obrazem pod powiekami. I często myślimy o tym, jak się wiedzie jej i dziecku, które wtedy niosła.
Praktycznie:
♥ Wycieczkę do Kompong Phluk kupiliśmy w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy (Golden Villa w Siem Reap). Koszt to ok. 16 dolarów za tuk-tuka, dodatkowych kilka dolarów kosztuje bilet na łódź.
No Comments