20 sie Trzy naprawdę tradycyjne lodziarnie w Gdyni
Lodziarni na polskich ulicach coraz więcej, a na co drugiej szyld, głoszący, że to lody „naturalne”, „tradycyjne” albo „rzemieślnicze”. Niektóre z nich kręcą lody naprawdę niezłe, często równie dobre albo i lepsze niż te, które zjecie na ulicach Mediolanu czy Rzymu. Ale w wielu przypadkach ta naturalność czy rzemiosło to tylko chwyt marketingowy, a lody powstają z gotowych baz i past. Co nie znaczy, że są złe – po prostu z naturalnością mają tyle wspólnego, co cycki Dody.
Na szczęście są w Gdyni miejsca, gdzie robienie lodów to naprawdę rodzinna tradycja, a wiem o tym na pewno, bo sama w nich kiedyś wydawałam drobniaki z kieszonkowego, a moi rodzice przychodzili tam na kilka gałek śmietankowych i z truskawkami, jeszcze zanim pojawiłam się na świecie.
A jak coś jest dobre, to samo się obroni i nie straszny mu upływ czasu, socjalistyczna gospodarka niedoborów albo drapieżny kapitalizm. Trzy najbardziej tradycyjne lodziarnie w Gdyni istnieją do dzisiaj i ciągle ustawiają się przed nimi kolejki. Są częścią gdyńskiego krajobrazu i historii i jeśli potrzebujecie wymówki, żeby pójść na lody, to mówię Wam, że nie ma możliwości porządnego zwiedzania miasta bez wizyty w każdej z nich.
Cukiernia Justynka
Najmłodsza w zestawieniu, bo pan Jerzy Kaliszczak założył ją w 1980 r. Od początku wskoczyła zręcznie do czołówki miejsc z najlepszymi w mieście ciachami, a lody ani trochę im nie ustępują. Truskawkowe smakują świeżą śmietanką i słodkimi, dojrzałymi na słońcu truskawkami – dokładnie tak, jak koktajl, bez którego nie wyobrażam sobie ani lata ani wakacji.
Niezłe, choć bardzo słodkie są te z białą czekoladą i miodem, które kojarzą mi się z popularnymi kiedyś miodowymi cukierkami – jeśli tak, jak ja lubiliście nimi kiedyś zagryzać gorzką herbatę, powinny Wam smakować.
„Justynka” ma także całkiem niezły wybór lodów wegańskich – świetne są pistacjowe, idealnie kremowe i ciężkie, a mango – to, te które widzicie powyżej i na górze wpisu – smakują jak poranek nad Oceanem Indyjskim.
Myślałam, że schowam się z przed Wojtkiem z tymi lodami, ale nic z tego ; )
Gdyby Gdynia miała swoją Statuę Wolności, to zamiast pochodni trzymałaby ona w ręku lody z Cukierni Justynka : )
„Justynka” piecze też pyszne drożdżówki, a po ich rogale marcińskie 11 listopada ustawiają się kilometrowe kolejki. My również w nich stoimy, nie zważając na zimno i wiatr od morza, bo justynkowy, gorący, wypchany białym makiem i bakaliami rogal, to jeden z najjaśniejszych punktów paskudnej polskiej jesieni.
„Justynka” ma w Gdyni kilka lokali, adresy znajdziecie TU
F.Kwaśniak Lody Tradycyjne
To miejsce dla mnie szczególne. Położone poza centrum Gdyni, na Grabówku, gdzie wychowała się moja mama i gdzie mieszkali moi dziadkowie. Nieco na uboczu, za nieistniejącym już kinem „Fala” stoi niepozorny pawilonik, do którego zabierał mnie na lody dziadek Felek. Miałam wtedy mniej niż dwa lata, a ciągle mam w głowie cień wspomnienia, jak stoję przed ladą, trzymając dziadka za rękę i czekam na wafelek z kulką śmietankowych lodów.
Takich wspomnień nie załatwi żaden marketing, ani najpiękniejsze zdjęcia na instagramie – tu trzeba lat ciężkiej pracy, hektolitrów śmietany i ton własnoręcznie obranych owoców.
Lodziarnia u „Kwaśniaka” istnieje od 1954 r. i jest, o, ile mi wiadomo, najstarszą lodziarnią w Gdyni. Dzisiaj łączą staroświecki urok z otwartością na nowe i psotną chęcią na eksperymenty – wśród smaków znajdziecie nie tylko tradycyjną czekoladę czy truskawki, ale również konopie indyjskie czy piwo.
Lody są jak trzeba – słodkie, solidne i nie topią się od byle promyków słońca. Nam szczególnie przypadły do gustu lukrecjowe i bananowy sorbet z kiwi.
Ten chłopiec właśnie pracuje na najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa : )
Jeśli tylko będziecie w Gdyni – idźcie na lody do Kwaśniaka. To jest kawał historii miasta, takie miejsca trzeba odwiedzać, bo jest w nich prawda i dobro. W tym wypadku dobre wspomnienia i dobre lody.
Adres: Stanisława Wąsowicza 2a, 81-230 Gdynia
Cafe Mariola
Kiedy chodziłam do ogólniaka, otwarcie sezonowej budki Cafe Mariola przy Alei Piłsudskiego, na trasie prowadzącej na bulwar, oznaczało początek lata.
Na desery lodowe z rozpustną ilością bitej śmietany chodziło się do lokalu przy Polance Redłowskiej, a później także do kawiarni w Batorym. Cafe Mariola powstała w 1966 r. i otrzymała imię podobno po najmłodszej córce właścicieli. Od tamtej pory jest kultowym przystankiem na szlaku gdyńskich łakomczuszków. Szczególnie czule wspominam ich sorbety (kiwi!) i pyszną, robioną ze świeżych owoców, polewę truskawkową.
Na potrzeby tego wpisu odwiedziliśmy „Mariolę” tuż przy gdyńskiej plaży i jak to nad morzem – czasem słońce, czasem deszcz. Zdążyliśmy kupić lody, zrobić trzy kroki w kierunku morza i zebrało się na burzę. Dlatego mamy tylko kilka zdjęć i temu przypisuję nadzwyczajną topliwość lodów, które niemal od razu zaczęły się rozpływać. Przynajmniej mamy dobry powód, żeby do „Marioli” wybrać się znowu, bo chyba właśnie naszła mnie ochota na jeden z ich deserów.
Namiary na Mariolę znajdziecie TUTAJ
No dobra, to już wiecie, gdzie w Gdyni zjecie naprawdę tradycyjne lody. A jak to jest w Waszym mieście? Podzielcie się adresami!
Podobał Ci się ten tekst? Bardzo nam miło, robimy to dla Ciebie : ) Jeśli uważasz, że jest przydatny, udostępnij go dalej! Jeśli masz pytanie lub chcesz nam coś opowiedzieć, zostaw komentarz : ) Zapraszamy również na naszego facebooka i instagrama – tam zobaczysz co u nas słychać teraz.
No Comments