28 lut Trzy najlepsze plaże na Phu Quoc i wszystko czego potrzeba, żeby mieć rajskie wakacje
Jaka jest Wasza definicja idealnych wakacji? My czasami nie mamy nic przeciwko najbanalniejszym skojarzeniom – słońce, palmy i szmaragdowobłękitne morze. Ale to, co powoduje, że wakacje są naprawdę idealne to atmosfera beztroski i przygody – jak wtedy, kiedy byliśmy dzieciakami, lato wydawało się nie mieć końca, całe długie dni można było spędzać na dworze, robić wypady nad jezioro czy na plażę, pić oranżadę i wcinać przygotowane przez mamę kanapki . I duch takich właśnie wakacji znalazł nas na Phu Quoc – było słońce, lazurowa woda, wiatr we włosach, kiedy naszą Yamahą śmigaliśmy po wyspowych drogach i bezdrożach, pyszne jedzenie, a nasza dwójka przeobraziła się w trzyosobową paczkę, bo na kilka dni dołączył do nas Pasza, którego poznaliśmy w Mui Ne. Zobaczył zdjęcia, które wrzuciliśmy na Fb i przysłał wiadomość „Zmieniam plany, nie chcę już do Kambodży, jadę do Was ” No i od tej pory włóczyliśmy się po wyspie we trójkę. I w ciągu tych kilku dni okazało się, że przypadkowy znajomy stał się naszym serdecznym kumplem. Wspólnie wciągaliśmy co rano śniadaniową pho, kupowaliśmy owoce na targu (Pasza wybierał najlepsze arbuzy!) straszyliśmy kraby na plaży i gadaliśmy o wszystkim. I niezależnie od tego, jak bardzo fajna jest Phu Quoc, bez Paszy – kochanego, uprzejmego, życzliwego chłopaka, do którego lgnęły wszystkie napotkane dzieciaki, nasze wspomnienia stamtąd nie byłyby takie wspaniałe. Dzięki Pasza i mamy nadzieję, do zobaczenia niebawem!
Zanim pokażemy Wam trzy najlepsze, naszym zdaniem, plaże na Phu Quoc, rzućcie okiem na to miejsce:
Hamaczek wisiał na tyłach chatki przy drodze, którą prowadził objazd do Bai Sao. Chatka była domem i restauracją, chociaż nie mamy pojęcia, z czego się ten przybytek utrzymywał – oprócz nas nie było tam nigdy żywego ducha. Tak czy inaczej –tak wyglądają szczyty wakacyjnego lenistwa. Wyobraźcie sobie, że jedziecie na plażę, a w tej bardzo męczącej drodze robicie sobie przerwę, żeby pobujać się w hamaku i wypić zimnego kokosa : )
Dwa pierwsze miejsca w naszym rankingu plaż na Phu Quoc zajmują ex aequo:
- Ulubiona plaża Izy, w północno-zachodniej części wyspy, pomiędzy Vung Bau, a Dai Beach. Nie tak epicka, jak Bai Sao, najczęściej pusta, dla nas była jak spełnienie marzeń o absolutnym chilloucie. Opijaliśmy się nieprzytomnie pyszną kawą i zimnym piwem, grillowaliśmy kupione na targu krewetki (które uprzejmi właściciele przechowywali nam w restauracyjnej lodówce) i po prostu chłonęliśmy słońce i błękit. Jedynym naszym zmartwieniem było jak przekonać właścicieli knajpki do przyjęcia od nas właściwej kwoty za te wszystkie przyjemności, bo notorycznie mylili się na swoją niekorzyść ; )
2. Khem Beach (Bai Khem) – najładniejsza plaża na wyspie wg Wojtka. Położona na południowo wschodnim wybrzeżu, w zasadzie jest przedłużeniem Bai Sao. Najbardziej turkusowa woda, przestrzeń, niemal całkowity brak turystów, leżaków i zgiełku. Kryta strzechą restauracja prawie wchodzi do wody, a w środku najświeższe z możliwych, dopiero co wyłowione, owoce morza.
A ta pani właśnie transportuje do restauracji swój połów. Za chwilę może być na stole!
3. Na podium nie może zabraknąć Bai Sao. Najbardziej znana plaża na wyspie jest rzeczywiście spektakularna – miękki, bielutki piasek, błękitne morze, palmy pocztówkowo pochylone nad wodą. Na pewno must see na Phu Qoc!
Phu Quoc oferuje znacznie więcej niż plaże, zwłaszcza, jeśli lubicie zostać gdzieś na trochę dłużej. My lubimy – wiecie, już po kilku dniach pani sprzedająca kokosy przy drodze traktuje Cię jak stałego klienta, a w knajpie bez pytania podają Ci to, co lubisz najbardziej. No i tak właśnie żyliśmy sobie na Phu Quoc – śniadanie, szybka wizyta na targu, a potem tylko decyzja w którą część wyspy chcemy pojechać. Lokalny targ w Duong Dong jest naprawdę super – kupicie na nim wszystko, czego możecie potrzebować, żeby zrobić sobie perfekcyjny piknik: owoce, kokosy, ryby, krewetki, najlepszy na świecie sos chili w foliowym worku, węgiel i kratkę, z której przy pomocy znalezionych przy drodze kamieni można zrobić plażowego grilla.
Może się też zdarzyć, że zobaczycie coś, czego raczej wolelibyście nie jeść : )
Zdarzało się, że GPS wariował i zamiast na kolejną plażę trafiliśmy na bardzo lokalny targ, gdzie w najbardziej obleganej knajpie zamiast menu przed wejściem wisiało portretowe zdjęcie smutnego psa i poważnej kozy (nie skorzystaliśmy) albo na walkę kogutów. Na to ostatnie widowisko natknęliśmy się zupełnym przypadkiem. Walki kogutów są w Wietnamie bardzo popularne, chociaż nie wiem, czy legalne – miejscowi kilka razy zmieniali zdanie – w pierwszej chwili nie mieli nic przeciwko naszej obecności, potem dosyć stanowczo kazali nam się wynosić, żeby za chwilę, zapraszającym gestem, pokazywać, żebyśmy poszli za nimi na placyk za jakąś szopą, gdzie miała odbyć się walka. Wreszcie, jakiś gość, najwyraźniej cieszący się największym autorytetem zdecydował, że mamy zostać i nawet możemy robić zdjęcia. Poszliśmy więc, po drodze ustalając strategię, na wypadek, gdyby się okazało, że panowie zażądają od nas kasy za wstęp albo na obstawienie zakładu.
Kiedy na miejscu zobaczyliśmy, że kogutom przywiązywane są paskudnie ostre ostrogi i szykuje się naprawdę brutalna walka (a wśród gapiów były dzieciaki!) postanowiliśmy zmyć się stamtąd jak najszybciej, bez urażania gospodarzy.
Wycofując się stamtąd, próbowaliśmy się grzecznie pożegnać przynajmniej z Panem Najważniejszym, ale gdzie tam! Siedzieli w kucki, w kompletnym amoku, nie spuszczając z oka walczących ptaków, nie widząc i nie słysząc niczego dookoła.
Na Phu Quoc możecie też podejrzeć jak rośnie pieprz – plantacje są rozsiane po całej wyspie i można sobie po nich wędrować bez żadnych ograniczeń:
Po całym dniu włóczęgi wracaliśmy do Duong Dong, w sam raz na takie widoki:
A wracaliśmy głodni jak wilki – o tym, co koniecznie trzeba zjeść na Phu Quoc, a co spokojnie odpuścić – już w następnym poście!
Na koniec powiemy Wam tylko, dlaczego powinniście się pospieszyć, jeśli chcecie zobaczyć taki Phu Quoc – niestety jednym z najczęstszych widoków na wyspie jest coś takiego:
Phu Quoc rozbudowuje się na potęgę, ale niestety chyba w nienajlepszym kierunku. Już teraz wiedzieliśmy jak tuż przy odludnych plażach wznoszone są betonowe molochy, a developerzy na parkanach z dumą prezentują przyszły kształt swoich inwestcji – najczęściej będący obezwładniającym połączeniem zamku Gargamela z aquaparkiem. Więc jakby co – nie zwlekajcie.
Praktycznie:
♥ Bilet lotniczy Sajgon – Phu Quoc – Sajgon, kupiony kilka dni przed wylotem, kosztował nas około 300 zł na osobę. Lot trwa ok.50 minut
♥ Z lotniska nie ma transportu publicznego, ale taksówki są tanie, a kierowcy bardzo uczciwi. Stawki są stałe, nie zdarzyło się nam, żeby nie włączono licznika. Kurs lotnisko – Duong Dong kosztuje ok. 13 zł.
♥ Wypożyczenie skutera to koszt ok 15 zł dziennie + benzyna (ok 3-4 zł. za litr).
♥ Zatrzymaliśmy się w Than Kim Nga – za bungalow w bardzo przyjemnym ogrodzie, z klimą, łazienką i hamakiem na werandzie płaciliśmy 28 $ za dobę. Drogo, ale marzył nam się ten hamak i po 5 godzinach łażenia nie chciało nam się szukać dalej. Do głównej plaży w miasteczku (Long Beach) mieliśmy ok. 5 minut spacerem, chociaż ostatecznie i tak z niej nie korzystaliśmy, bo wydawała nam się zbyt turystyczna i resortowa. Generalnie – im dalej od plaży, tym taniej. Już po drugiej stronie ulicy, pokój w ośrodku z basenem kosztował około 20 $, w miasteczku około 15.
Podróże bez ości
Posted at 23:02h, 13 lutegoPiękne zdjęcia. Właśnie planuję wyjazd do Wietnamu i również mam zamiar wylądować na tej wyspie, aby poszukać raju :).
Państwo na walizkach
Posted at 23:00h, 15 lutegoDziękujemy! To dobry plan, żeby jechać tam jak najszybciej, bo niestety Wietnamczycy robią wszystko, żeby ten raj zabetonować : ( Daj koniecznie znać, czy znaleźliście : )
Wyspa Phu Quoc - raj w Wietnamie - Kasai - travel addicts
Posted at 22:58h, 16 lutego[…] Wycieczka motorem Ruszyliśmy na południe na najładniejszą plaże na wyspie – Bai Sao. Faktycznie niesamowity był piasek – biały i drobniutki. Niestety pech – słońce schowało się za chmurami, więc karaibskich widoków nie było… Szkoda. Jak może być rajsko zobaczcie TUTAJ. […]
Marta
Posted at 20:34h, 14 wrześniaCiekawa fotorelacja. Wybieramy się tam w marcu, ale ceny za bilet odstraszają, jaką linią lotniczą lecieliście?
Państwo na walizkach
Posted at 01:12h, 23 wrześniaCześć : ) lecieliśmy Air Berlin i Etihadem, ale warto tez sprawdzać czarterowe oferty biur podróży, czasami trafiają się złote strzały ; )
Anne
Posted at 16:03h, 25 grudniaTakich informacji potrzebowalam, konkrety, dzieki!
Państwo na walizkach
Posted at 02:25h, 03 styczniaNie ma sprawy, daj znać jak było!
HeJ
Posted at 16:32h, 10 listopadaintensywnie przeszukuję blogi – jadę za kilka dni…szczerze – wiekszość to zestaw własnych zdjęć z minimalna zawartością porad przydatnych. Np. nie widziałem by ktos wspomniał, że jesli TYLKO na Phu Quoc – nie obowiązuje wiza.. Byłem juz w tropiku więc radzę : pójdziecie na plażę tam gdzie chcecie (2 km spaceru to przyjemnośc) ale pobyt (zwłaszcza wieczory) TYLKO NAD MORZEM. Już 100 m od brzegu , piękne ogrody, baseny i oczka wodna to raj właśnie dla owadów. Nikt nie podał ceny za bike rent ale jak wróce to będe wiedział. ;-)) pozdrawiam podrózników i kibiców. Ceny tegoroczne wydają się byc wyższe o ok. 10-15% od roku 2017 🙁
Państwo na walizkach
Posted at 13:48h, 11 listopadaO ile dobrze pamiętam, skuter na cały dzień kosztował nas równowartość jakichś 15 zł – zawsze warto sprawdzić w kilku miejscach. Baw się dobrze i pozdrów od nas Phu Quoc : )
Natalia
Posted at 05:21h, 05 grudniaDzień dobry! Z którego roku są te opisy?? Bo jestem na jednej z opisywanych plaz i jest strasznie. Konkretnie na Bai Sao. Leżaki bary i smieci ;(
Państwo na walizkach
Posted at 21:53h, 05 grudniaO rany : ( Strasznie przykro to słyszeć. Byliśmy w 2015 r., a to przecież nie jest tak bardzo dawno.