11 lut Najlepszy sposób na lagunę Bacalar
Bacalar ma od kilku lat renomę wschodzącej gwiazdy meksykańskiej turystyki. Blogerzy podróżniczy prześcigają się w zachwytach i lokują je na szczytach rankingów na najpiękniejsze i najbardziej ulubione miejsce w Meksyku. Wróży to niechybny i raczej prędki wzrost ilości zainteresowanych wizytą w raju, więc jeśli chcecie zobaczyć Bacalar jeszcze w nieco prowincjonalnym i małomiasteczkowym wydaniu, zalecamy się pospieszyć.
Bacalar i Laguna Siedmiu Kolorów
Największą atrakcją miasteczka jest laguna, której wody mienią się ponoć aż siedmioma odcieniami błękitu. I teraz uważajcie: to są dokładnie te kolory, które znacie z podkręconych photoshopem katalogów biur podróży. Tylko, że tu nie ma photoshopa ani instagramowych filtrów. Po prostu stoicie, patrzycie i niedowierzacie.
Woda w lagunie jest słodka i czysta jak oglądany pod światło kryształ – to zasługa wapiennego podłoża, które działa jak naturalny filtr. Jezioro, jak to jezioro, porastają dookoła krzaki i szuwary, spośród których nieśmiało zwieszają się nad wodą omdlewające palmy. Wokół nie ma za to piaszczystych plaż, więc jeśli macie ochotę na plażowanie, pozostają Wam drewniane lub betonowe pomosty, ewentualnie wydeptane trawiaste łączki. Właściwie zupełnie jak na działce ; ). Obstawiam, że gdybyśmy mieli w Polsce działki z takim widokiem, to Polski Związek Działkowców byłby najpotężniejszą siłą polityczną.
Niestety, na tym podobieństwa się nie kończą. Otóż podobnie jak R.O.D.O.S., a.k.a. Rodzinne Ogródki Działkowe Ogrodzone Siatką, laguna Bacalar jest odgrodzona od świata wysokimi murami hoteli i prywatnych posiadłości. To było jedno z naszych największych rozczarowań – wyobrażaliśmy sobie urocze meksykańskie miasteczko z otwartym widokiem na szmaragdowo-turkusowo-lazurową wodę, w której planowaliśmy moczyć tyłek na zmianę z bujaniem się w hamaku i domawianiem kolejnych tacos. Mieliśmy nadzieję, że będziemy sobie tak piknikować, to tu, to tam, testując różne miejscówki na samym brzegu, a okazało się, że nic z tego.
Żeby dostać się do tych wszystkich łączek i pomostów, macie dokładnie 2 wyjścia:
1. Zatrzymać się w którymś z hoteli lub hosteli zasłaniających dostęp do laguny ; ) Jeśli tylko możecie przeznaczyć na to nieco większą kwotę, to jest to całkiem dobre rozwiązanie. Cena za prywatny dwuosobowy pokój wynosi około 1000 – 2000 pesos, czyli 200 – 400 zł, a za noc w dormie zapłacicie od 360 do 500 pesos za osobę. W tej cenie dostajecie dostęp do hotelowej infrastruktury, czyli wymienionych wyżej pomostów, trawniczków i leżaczków, czasem również kajaków, często też bezpłatne śniadanie albo kawę czy wodę. Pro tip: hotele położone dalej od miasteczka (jakieś 2-3 km) oferują niższe ceny, ale za to, jeśli nie macie własnego/wypożyczonego samochodu lub skutera, jesteście skazani na hotelową, zazwyczaj niezbyt tanią restaurację. Zdecydujcie, co Wam się bardziej opłaca.
2. Wybrać się na płatne kąpielisko, czyli balneario. Jest ich w Bacalar kilka – oprócz dostępu do wody oferują wynajem kajaków, wycieczki po lagunie i lepszą lub gorszą restaurację. Najpopularniejsze zwłaszcza wśród miejscowych, jest kąpielisko miejskie (balneario municipal), gdzie wstęp kosztuje 10 pesos, ale nam najbardziej przypadło do gustu balneario ecologico (wstęp 3 pesos), na którym byliśmy niemal sami.
Oprócz, ciszy, spokoju i drewnianego pomostu ujął nas nieco desperacki apel w obronie ślimaków chivita, które zamieszkują ten region i oczyszczają lagunę, ale na swoje nieszczęście są też bardzo smaczne.
„Ślimaki Chivita są przyjaciółmi, nie jedzeniem”
Którąkolwiek z możliwości wybierzecie, gwarantujemy, że po dniu spędzonym na plażowaniu, będziecie mieli ochotę wyruszyć dalej, w głąb laguny. I tu też macie kilka możliwości do wyboru.
Po pierwsze kajaki: bardzo fajna opcja, w której jesteście sobie sterem, żeglarzem i pagajem. Ogranicza was tylko siła własnych ramion – płyniecie tam gdzie macie ochotę i zatrzymujecie się na jak długo chcecie. Minusy widzimy ewentualnie dwa: w pełnym słońcu możecie jednak zbyt daleko nie dopłynąć, a po drugie wchodzenie i wychodzenie z kajaka, żeby się wykąpać (a na pewno będziecie chcieli wskoczyć do wody) może się okazać zadaniem z gatunku cyrkowych, zwłaszcza, jeśli macie przy sobie telefon czy aparat, którego wolelibyście nie zamoczyć. Koszt wynajęcia kajaka na godzinę to około 100 pesos, na cały dzień – 350 pesos.
Po drugie wycieczka motorową łódką: prawdopodobnie najpopularniejszy sposób na zobaczenie laguny, ale chyba najmniej atrakcyjny. Jak widzicie na zdjęciu poniżej, łódka zabiera na pokład około 10 – 12 osób, więc siedzi się trochę jak w transporcie zbiorowym. Sielską atmosferę zakłóca też nieustanny hałas silnika. Zresztą, ze względu na silniki, jest to też rozwiązanie najmniej ekologiczne. Koszt 3- godzinnego rejsu to jakieś 250 – 300 pesos.
Po trzecie – rejs żaglówką. Naszym zdaniem – najlepszy sposób na spędzenie fantastycznego dnia w Lagunie Bacalar. Wyobraźcie sobie scenę z któregokolwiek hollywoodzkiego filmu o rajskich, tropikalnych wakacjach, z tym, że zamiast jakiejś Cameron Diaz albo Daniela Craiga, to wy opalacie się na pokładzie, to wam donoszą zimne piwo i częstują świeżo zrobionym guacamole. Żagle łopoczą na tle bezchmurnego nieba, dookoła te siedem odcieni błękitu, a w tym wszystkim wy, cali na biało.
Wycieczka trwa około 4 godzin, w czasie których kilkukrotnie zatrzymujecie się żeby popływać i strzelić sobie fotkę, którą będziecie potem wkurzać znajomych na fejsie. Przystanki wypadają zazwyczaj w jakichś ładnych miejscach – na wysepce, przy którejś z cenot, np. Negro albo Cocalitos, z wielkim finałem w Kanale Piratów.
Kanał Piratów, który widzicie na zdjęciu powyżej, mimo, że wygląda jak naturalny aquapark, był naprawdę używany przez piratów atakujących miasto. Wśród szubrawców, którzy korzystali z tego szlaku, są podobno takie legendy jak Francis Drake czy Henry Morgan.
W Bacalar nawet syrena może okazać się piratem! Tę ze zdjęcia namalowała polska artystka @nikolskaska
Rejs żaglówką trwa około 4 – 5 godzin i kosztuje 550 – 650 pesos od osoby (110 – 130 zł). W cenie jest zazwyczaj zimne piwo, jakieś inne napoje (domowa lemoniada!), owoce i przekąski. My popłynęliśmy z The Sailing Colibri i było dokładnie tak, jak napisaliśmy powyżej. Polecamy!
Jeśli planujecie się zostać w Bacalar dzień dłużej, to warto wybrać się do…
Cenote Azul
która, mimo, że na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykłe jezioro, jest jedną z najgłębszych cenot na Jukatanie. W jej głębinach kryją się podobno fascynujące jaskinie, co czyni Azul interesującym spotem nurkowym. Dla większości odwiedzających Cenote Azul jest po prostu przyjemnym miejscem na spędzenie kilku relaksujących godzin. Przy cenocie jest całkiem spora restauracja, w której można coś przekąsić po pływaniu w granatowej, chłodnej wodzie. To była pierwsza cenota, jaką widzieliśmy w Meksyku, więc pewnie zawsze będziemy mieli do niej sentyment.
Cenota Azul znajduje się około pięciu kilometrów od centrum miasteczka – w sam raz na sympatyczny spacer połączony z wypatrywaniem tukanów pomiędzy drzewami i popijanie wody ze świeżo zerwanego kokosa. Wstęp na teren cenoty: 25 pesos
A jakie jest samo Bacalar?
Bacalar to jedno ze 111 meksykańskich Pueblos Magicos. Tytuł ten nadawany jest miejscowościom charakteryzującym się niezwykłą historią, tradycją, bogactwem kulturowym, słynącym ze swojej kuchni, rzemiosła lub pięknego położenia. Coś nam mówi, że Bacalar otrzymało wyróżnienie z tego ostatniego powodu.
Miasteczko jest nieduże, senne i mimo sporej ilości turystów, wciąż prowincjonalne. My zatrzymaliśmy się tam na kilka dni, żeby ułożyć plan na dalszą część podróży. W ciągu tygodnia zdążyliśmy znaleźć swoje ulubione miejsce na tacos i budkę, gdzie na deser zamawialiśmy marquesitas – czyli waflową rurkę, w której zamiast bitej śmietany może znaleźć się np. nutella albo kozi karmel i wiórki żółtego sera. Co rano budził nas wózek pana rozwożącego chleb i puszczającego przez głośniki piosenkę Tin Tana (posłuchajcie!) przez co, czuliśmy się, jakbyśmy trafili do filmu jakiegoś meksykańskiego Felliniego.
W murach dawnego fortu San Felipe, z którego mieszkańcy odpierali najazdy piratów mieści się dziś muzeum, a w lufach niegdyś śmiercionośnych dział wylegują się jaszczurki.
W ciągu dnia ulice są niemal puste – bo miejscowi zajmują się swoimi sprawami, a turyści spędzają czas w lagunie. Wieczorem tłumów wciąż nie ma, w knajpkach bez trudu można znaleźć wolne miejsce. Słońce zachodzi, a tradycyjne, koronkowe wycinanki rozwieszone w poprzek ulic, rzucają cień na bielone ściany domów. Po długim słonecznym dniu, Bacalar mówi dobranoc.
Bacalar informacje praktyczne
Jak dojechać:
- Z Belize Citi kursuje sporo autobusów bezpośrednio do Bacalar. My zapłaciliśmy 30$ od osoby, w cenie była powitalna Cor0na po meksykańskiej stronie granicy.
- Z pobliskiego Chetumal, pierwszego meksykańskiego miasta od granicy z Belize – colectivo, czyli mały busik kosztuje 40 pesos.
- Z popularnych turystycznych miejscowości jak Cancun, Playa del Carmen czy Tulum codziennie odjeżdża kilka komfortowych autobusów, najpopularniejsza jest linia ADO. Rozkład jazdy i ceny znajdziecie tutaj.
Gdzie spać:
Pokoje w mieście są znacznie tańsze od tych nad samą laguną. My zatrzymaliśmy się w Posada Guadelupe, gdzie za 400 pesos mieliśmy bardzo czysty i spory pokój, z klimatyzacją, łazienką i ciepłą wodą
Przykładowe ceny:
- porcja taco na rynku: 12 pesos
- zupa Azteca w lokalnej knajpie: 45 pesos
- marquesita – 25 peso
No Comments