DSC_2170-01

22 wrz Wędzarnia Przypiecek – idealne miejsce na rybę. I to nad samym morzem!

Gdzie pójść na rybę w Trójmieście i okolicach? Takie pytania trafiają do nas za każdym razem, kiedy ktoś z bliższych lub dalszych znajomych planuje wypad nad morze.  I uwierzcie, czasem łatwiej jest na szybko wyciągnąć pierwiastek z sześćdziesięciu ośmiu, niż odpowiedzieć.

Z jakiegoś bowiem powodu o dobrą rybę nad Bałtykiem jest trudniej niż o dobry żart w polskich serialach.

Czasami puszczamy wodze fantazji i wyobrażamy sobie, jakby to było, gdyby w czasie długiego spaceru nad morzem, można było kupić papierowy rożek ze smażonymi szprotami, zabrać go ze sobą i iść dalej, oblizując palce. Albo wyskoczyć na proste, wczesne śniadanie do lokalu w stylu lizbońskiej  Sol e Pesca, żeby zjeść dobrej jakości rybę z puszki, wytrzeć sos kawałkiem świeżego chleba i spłukać gardło kieliszkiem białego wina.

Tymczasem najczęściej mamy do wyboru smażalnie, które serwują  rybę z kiepskiej mrożonki na wątpliwej świeżości oleju, albo restauracje, w których dostaniecie tę samą rybę, tylko z kiełkami buraka. W obu przypadkach  możecie zapłacić milion monet  (z tego miejsca pozdrawiamy serdecznie smażalnię na gdyńskim Skwerze Kościuszki, gdzie za cztery porcje dorsza, zapłaciliśmy kiedyś 250 zł)  albo skończyć z epickim zatruciem pokarmowym (duży i popularny lokal na Monciaku w Sopocie).

Ale na szczęście są wyjątki od tej smutnej reguły i jeden z nich wam dzisiaj opiszemy.

Proszę Państwa – Wędzarnia Przypiecek. W samym centrum Jastrzębiej Góry, na deptaku, dwa kroki od zejścia na plażę. Zazwyczaj taka lokalizacja oznacza absurdalnie wysokie ceny i fatalnej jakości jedzenie z półproduktów. Ale nie w Przypiecku.

DSC_2248-01

Jeśli zamkniecie oczy i przywołacie najfajniejsze  wspomnienia z wakacji nad Bałtykiem, to będzie to właśnie  klimat Przypiecka.

Drewniane stoły, widok na sosny, zapach dymu z wędzarni i te ryby! Za tym smakiem i klimatem zdarzało nam się tęsknić z drugiego końca świata.

Nazwa zobowiązuje, więc zaczynamy od sprawdzenia, co dziś uwędzono. Wybór jest spory – oprócz śledzi, łososia, miętusa, karmazyna, znajdziecie tu takie radości jak ikra z turbota albo nasz prywatny hit – wędzone krewetki. Nie wiem, czy ktokolwiek inny wpadł na ten koncept, ale jest on genialny w swojej prostocie. Krewetki są dymne, jędrne, słonawe i idealne do piwa. Zazwyczaj nie możemy się zdecydować na co mamy największą ochotę, więc bierzemy po kawałku tego i tamtego i jeszcze coś na wynos. Wędzarnia jest ładowana dwa albo trzy razy dziennie – warto dopytać , o której godzinie będzie gotowa najświeższa porcja i chwilę zaczekać. Taka jeszcze  ciepła, tłusta i pachnąca dymem ryba to plus 100 do szczęścia.

DSC_2216-01
DSC_2241-01

DSC_2213-01 DSC_2214-01DSC_2211-01DSC_2244-01 DSC_2246-01

Po piwie i przekąsce, jesteśmy gotowi na obiad. Menu jest proste i konkretne – ryby smażone, duszone na parze, trzy zupy – w tym rybna i żurek, kilka prostych dodatków.

Proste jest dobre, więc zazwyczaj nie wydziwiamy, tylko od razu zamawiamy smażonego dorsza. Tak też zrobiliśmy dwa dni temu, kiedy wpadliśmy do Przypiecka na pożegnanie lata. I było jak zawsze – czyli znakomicie.

Mąka, którą oprószono rybę, tworzy delikatną, chrupiącą skorupkę, chociaż  nie ma jej zbyt wiele – ot tyle, że żeby utrzymała w całości soczyste, jędrne mięso. Ryba rozpada się na płatki pod naciskiem plastikowego widelca i nie potrzebuje niczego oprócz kilku kropli soku z cytryny. Do tego nasza ulubiona surówka z ogórków i cebuli – nazywana tu „szwedzką”, ale nie dajcie się zmylić. Nie ma ona nic wspólnego ze słodkawym kompotem z ogórków, serwowanym do hot-dogów w Ikei. Jest całkiem bliska surówce, którą moja babcia podawała do mielonych – kwaśna, lekko pikantna i idealnie dopasowana do łagodnej w smaku ryby. W dodatku pochodzi z Przypieckowej kuchni, a nie plastikowego wiadra.

DSC_2206-01DSC_2231-01 DSC_2236-01

Zapiecek to wędzarnia i smażalnia, więc nie oczekujcie kryształów i lnianych serwetek. Jedzenie dostaniecie na tekturowej tacce, z plastikowymi sztućcami, ale w tym miejscu nie razi to ani trochę. Niczego nie udają i taki mają klimat – bezpretensjonalny i wakacyjny.

Owszem, frytki są prawdopodobnie z paczki, ale zamiast nich możecie zamówić zwykłe gotowane ziemniaki i gwarantuję, że będą świeżo przygotowane. Owszem, może się tak zdarzyć, że któraś z wędzonych ryb spędzi w wędzarni o  chwilę za długo i będzie trochę zbyt sucha i nieco słona. No tak bywa, to nie jest przemysłowa produkcja. Wszystko odbywa się na oczach gości, bo wędzarnia stoi na środku lokalu, a całego procesu na bieżąco dogląda obsługa. Nikt tu nie używa takich wynalazków jak aromat dymu wędzarniczego – wszystko jest wędzone naturalnie na drewnie olchowym. I za to szacunek i ukłony.

Jest jeszcze jedna rzecz, która wyróżnia Przypiecek od innych tego typu lokali. Chociaż działają głównie sezonowo i jak zgaduję, załoga co roku się zmienia, ich obsługa jest zawsze energiczna, ogarnięta i uśmiechnięta.

Poważnie, ludzie w Przypiecku wiedzą co robią i robią to dobrze, więc idźcie i jedzcie tam wszyscy.

DSC_2182-01DSC_2172-01DSC_2250-01

Praktycznie

🍀 Adres: Jastrzębia Góra, Promenada Światowida

🍀 Ceny: bardzo przyjazne. Za wszystko, co widzicie na zdjęciach, czyli dwie porcje smażonego dorsza z dodatkami, dwie porcje wędzonych śledzi i jedną porcję wędzonej ikry, zapłaciliśmy równe 60 zł. Piwo albo kieliszek białego wina – około 6 zł.

 

No Comments

Post A Comment